Przejdź do głównej zawartości

“Pilot ci tego nie powie” – Patrick Smith

Każdy post poświęcony książce lotniczej mogłabym zaczynać słowami, że u początków mojego zamiłowania do lotnictwa cierpiałam na deficyt przystępnej dla mnie literatury, która rozjaśniłaby dla mnie tę enigmatyczną dziedzinę ludzkiej aktywności. Po ośmiu latach stwierdzam, że literatura lotnicza jednak jest dość obszerna, ale są to głównie publikacje dedykowane pilotom, choćby podręczniki; beletrystyka też jest dość bogata, ale to już jest inny rodzaj czytelnictwa.

Właśnie wtedy, 8 lat temu, brakowało mi książki takiej jak “Pilot ci tego nie powie” Patricka Smitha. Jest to pozycja przystępna dla bardzo szerokiego grona czytelników: dla pilotów i dla osób zielonych w temacie latania, dla podróżników, dla pasażerów linii lotniczych, dla tych, którzy boją się latać, czy po prostu dla kogoś, kto lubi poszerzać swoją wiedzę o świecie. Tym samym uważam, że Smith naprawdę dokonał nie lata wyczynu, bo napisać książkę o lotnictwie, którą docenią laicy i profesjonaliści, nie jest łatwo.

Książka ma formę Q&A, czyli podzielonych tematycznie na rozdziały, mniej lub bardziej obszernych odpowiedzi na pytania zgromadzone z bloga autora – a ponieważ pytań tych są setki, temat lotnictwa (ogółem) omówiony jest obszernie i wyczerpująco. Od tego, jak zostać pilotem i jak wyglądają początkowe i późniejsze etapy szkolenia, przez budowę samolotu pasażerskiego, mechanikę lotu, procedury rządzące działaniem linii lotniczych i lotnisk, problemy nurtujące pasażerów, na opisach i analizie wypadków i niebezpiecznych zjawisk kończąc. Wszystko to napisane jest przystępnym językiem i okraszone humorem. Trudniejsze zjawiska, zwłaszcza te związane z fizyką latania, opisywane są w sposób obrazowy, by ułatwić wyjaśnienie. Autor jest szczery, nie omija trudniejszych i kontrowersyjnych tematów, wprost przedstawia i blaski, i cienie lotnictwa. Potwierdza lub obala stereotypy i mity, odnosi się do teorii spiskowych.

Autor zawarł także sporo wtrąceń prywatnych, na przykład opinii na temat konkretnych lotnisk, samolotów, czy nawet sposobu malowania floty poszczególnych linii lotniczych. Opowiada też własną historię zdobycia zawodu pilota.

W mojej liczącej już kilkadziesiąt pozycji biblioteczce lotniczej, ta książka zajmuje jedno z czołowych miejsc. Miałam szczęście zdobyć ją w oryginale w 2015 roku, gdy nie była jeszcze dostępna na rynku polskim, i choć wielu słów i zwrotów nie rozumiałam, i tak starałam się wczytywać w nią starannie i, co tu dużo mówić – wciągnęła mnie. Polskie wydanie, które ukazało się w 2019 roku, jest aktualizowane względem wcześniej wspomnianego (wydanego bodaj w 2013 r.), poszerzone m.in. o nowe pytania oraz odniesienia do wypadków i wydarzeń, które miały miejsce w tak zwanym międzyczasie, czy nowych procedur.

Książkę czyta się jednym tchem i czytelnik z każdym zdaniem czuje się mądrzejszy w tak złożonej i fascynującej dziedzinie, jaką jest lotnictwo. Choć nie potrafię wskoczyć w buty osoby, która o lataniu nie ma pojęcia i się nim nie interesuje, to zaryzykuję stwierdzenie, że jest w stanie wciągnąć każdego. Laików może nawet zainteresuje tematem. Pilotów też ucieszy – w zależności od doświadczenia lotniczego będą kiwać głową częściej lub rzadziej, ale i nieraz przeczytają coś zaskakującego.

Polecam, i to polecam bardzo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pasażer zero

       Zabranie bliskiej osoby na pokład pilotowanego przez nas samolotu jest jednym z najbardziej pamiętnych lotniczych „pierwszych razów” i ważny krok dla samodzielnego pilota, dzierżącego już licencję. To z jednej strony możliwość pokazania komuś, kogo lubimy lub kochamy, piękna świata widzianego z góry, a z drugiej trochę bardziej samolubna okazja do pochwalenia się, że umiemy robić tak trudną i niezrozumiałą rzecz, jak pilotowanie samolotu.       Oczywiście, trzeba do tematu podejść rozsądnie i dojrzale. W odróżnieniu od instruktora, za pasażera to my ponosimy odpowiedzialność, a w razie niebezpieczeństwa nie przejmie za nas sterów – chyba, że sam jest pilotem, ale takie latanie to zupełnie inne zagadnienie. Lekarzy obowiązuje zalecenie (albo i przepis), by nie operowali swoich bliskich, ponieważ silne emocje mogą negatywnie wpłynąć na ich działania. Z lataniem jest trochę podobnie, jeśli nas i pasażera też łączy emocjonalna więź. Wprawdzie latanie nie polega na ratowaniu zdrowia

AirVenture Oshkosh – jak w tydzień obsłużyć 10 000 samolotów na jednym lotnisku

Źródło              Nie mogę dłużej obojętnie przechodzić obok zdjęć takich jak to wyżej, podsyłanych mi przez znajomych przy okazji pokazów lotniczych AirVenture w Oshkosh w USA. Przy tej okazji setki małych samolotów zlatują się i gromadzą w równiutkich rzędach, przywodząc na myśl parking sklepu IKEA w sobotnie popołudnie. Widok ten budzi słuszny zachwyt i zdumienie na całym świecie, nawet tam, gdzie prywatne lotnictwo jest wysoko rozwinięte. Postanowiłam w końcu zgłębić kulisy tego przedsięwzięcia.       Odwiedzających jest wielu, bo i pokazy są z wysokiej półki. Prezentują się tu zarówno grupy akrobacyjne, unikaty, tzw. oldtimer’y – samoloty po prostu bardzo stare lub ich repliki – ale również nowoczesne koncepcje, które dopiero podbiją rynek, jak np. pasażerskie drony.       Ale to nie pokazom poświęcę ten wpis. Raczej temu, co pokazuje zdjęcie tytułowe. To, co w Polsce dzieje się z ruchem samochodowym przy okazji dużych imprez masowych (jak pokazy lotnicze w Radomiu czy w Lesznie

Genesis, czyli… dlaczego samolot lata

     Od tego pytania często rozpoczyna się fascynacja lotnictwem, lub przynajmniej jego zrozumienie. Jest ono również kluczowe, by zwalczyć strach przed lataniem, bo najczęściej bierze się on właśnie z niezrozumienia wielu aspektów lotnictwa, w tym fizyki.    Kultowy rysunek autorstwa lefthandedtoons       Fizycy, aerodynamicy oraz posiadacze jakiejkolwiek licencji lotniczej powiedzą, że samolot lata, bo na skrzydle wytwarzana jest siła nośna, zgodnie ze wzorem:            Jako inżynier oraz posiadacz licencji wzoru tego, oczywiście, nie zamierzam lekceważyć, wyjaśnię go jednak pokrótce. Chcę bowiem oprzeć swój artykuł na odwołaniach do pewnych codziennych, prostych doświadczeń, które z dużym prawdopodobieństwem wyjaśnią całe zjawisko skuteczniej.       Wzory fizyczne interpretuje się tak, że opisywane zjawisko – tu siła nośna – zależy od czynników znajdujących się po prawej stronie równania. I tak mamy:  Cz, czyli współczynnik charakterystyczny dla danego rodzaju skrzydła (kształtu je