Przejdź do głównej zawartości

Posty

Lotnicze inicjacje

Chociaż od początków mojej lotniczej ścieżki skrupulatnie spisuję wszystkie jej detale, moje osobiste kroniki dziwnym zrządzeniem losu nie doczekały się szczegółowych opisów pierwszych w życiu lotów. To, w połączeniu z faktem, że upłynęło od nich wiele lat, sprawia, że nie jestem w stanie opowiedzieć o nich zbyt szczegółowo, choć więc chciałam opisać je w osobnych postach, ostatecznie postanowiłam zawrzeć je w jednym. Moja relacja z lotnictwem narodziła się ze strachu i obietnicy… że nigdy nie będę latać. Choć ta dziedzina ludzkiej aktywności fascynowała mnie od najmłodszych lat, jeszcze bardziej przerażała; samoloty startujące z lotniska i znikające w przestworzu nieba mogły dla mnie równie dobrze lecieć w kosmos albo nurkować w odmęty oceanu, skąd w obu przypadkach nie ma powrotu. Jak pewnie każdy żółtodziób, który wie tyle, ile usłyszał w mediach, byłam przekonana, że loty zakończone bezpiecznie to nieliczne cudy, a większość ma jednak dużą szansę skończyć się nieszczęśliwie. Gd...

Lotnisko Kikity k. Jezioranów

Były jeziora i wakacyjna aura, była nerwowa przestrzeń powietrzna nad stołeczną metropolią, i niechybnie czas powrócić nad jeziora – bo wygląda na to, że jestem głęboko duchowo związana z żywiołem nie tylko powietrza, ale i wody. Po Dajtkach i Babicach, nadszedł czas na trzecie ze ścisłej czołówki moich ulubionych lotnisk – mazurskie lądowisko w Kikitach. Moja znajomość tego miejsca zaczęła się przypadkowo, nieefektownie… i bardzo nieobiecująco. Bywając na olsztyńskich Dajtkach, wiele razy słyszałam o pysznych pierogach (które lokalnie obrosły wręcz legendą), serwowanych właśnie w Kikitach, jakimś niedalekim małym lotnisku, na które lokalni piloci latali często – czy to prywatnie, czy w ramach szkolenia. Ponieważ moje możliwości latania były zawsze znikome, a po znajomości jakoś nigdy nie udało się z nimi tam zabrać, pewnego dnia wstukałam Kikity w nawigację i ruszyłam z jednego lotniska na drugie... samochodem. Trafiłam do malutkiej, sąsiadującej z jeziorem wsi (Jez...

Lotnisko Babice, Warszawa

  Typowa pocztówka z Babic Nie ma chyba w Polsce bardziej znanego i kontrowersyjnego lotniska. W środowisku krążą o nim liczne legendy, które okazują się najprawdziwszą rzeczywistością. Kilka samolotów znajdujących się jednocześnie na względnie krótkiej prostej do lądowania i w sumie kilkanaście sztuk na kręgu w szczycie sezonu, restrykcyjny wymóg utrzymywania trasy i wysokości, pomiary hałasu wymuszone przez niezadowolonych mieszkańców, a w końcu budząca postrach bliskość Okęcia – właśnie tak się lata na lotnisku Warszawa-Babice. Choć cieszy się raczej złą sławą, osobiście jestem z tym lotniskiem blisko związana i uważam, że pięknie się odwdzięcza swoimi urokami, o ile pilot właściwie się z nim obchodzi. Przede wszystkim, Babice, jako jedyne lotnisko GA leżące w Warszawie, jest ważnym celem podróży biznesowych czy turystycznych, lecz z drugiej strony oferuje unikatowe jak na polskie realia widoki. Tylko tutaj znajdziemy się tak blisko ścisłego śródmieścia, w dodatku...

Dlaczego czasem trzeba nie polecieć

  Nawet jeśli samolot, tak samo jak my, wygląda tęsknie z hangaru... ... czasem trzeba nie polecieć. *** Kolega, który leciał przede mną, zgłasza przepaloną żarówkę światła nawigacyjnego w samolocie. W locie dziennym to chyba nic ważnego, raczej mogę bez niej lecieć? Sądzę, że tak, tym niemniej jest to coś, co nie działa w samolocie, a co jest na jego głównym wyposażeniu. A zasady to zasady; ja mam jedną, której postanowiłam sztywno się trzymać: lepiej zgłosić o dwie rzeczy za dużo, niż jedną za mało. Pędzę do mechaników, zgłaszam. Nie lekceważą problemu; od razu zabierają się do wymiany żarówki. Tak, mój lot jest opóźniony, a co więcej, muszę go skrócić, żeby wrócić o czasie, ale nie martwi mnie to – przynajmniej wypełnia mnie poczucie spełnionego obowiązku, pielęgnacji zdrowych lotniczych nawyków, oparcia się konformizmowi. *** Drugie podejście do egzaminu wznawiającego na samolocie, którym nie latałam od około roku. Trzecie, jeśli liczyć dzień, w którym...

"Leci z nami pilot" – Sebastian Mikosz

  Książka Sebastiana Mikosza, byłego prezesa Polskich Linii Lotniczych LOT, nosi nawiązujący do znanego filmu z 1980 roku tytuł – „Leci z nami pilot”. Jest to lekka, przyjemna pozycja pełna ciekawostek ogólnolotniczych. Od znakomitej większości tych, które recenzuję na niniejszym blogu, odróżnia ją fakt, że niewiele dowiemy się z niej o pracy pilota (trochę wbrew tytułowi) ani o samolotach (choć są im poświęcone pojedyncze rozdziały lub wątki), za to znacznie więcej o ogóle biznesu lotniczego i składających się na niego mechanizmach. Jest to więc pozycja znacznie bardziej „przyziemna”, choć nie brak w niej osobistych wstawek, sentymentu i zachwytu nad samym zjawiskiem latania. Co więc znajdziemy w „Leci z nami pilot”? Przede wszystkim bardzo szeroko omówione funkcjonowanie linii lotniczych, od zakupu i eksploatacji samolotów, poprzez zatrudnianie i zadania personelu czy układanie siatki lotów, po przynależność, fuzje, alianse, giełdy oraz działalność całkowicie niel...

Lotnisko Dajtki k. Olsztyna

 Lotnisko Dajtki k. Olsztyna. Jedno z niewielu lotnisk aeroklubowych położonych tak blisko swojego macierzystego miasta, zważywszy na jego wielkość. Niestety taka lokalizacja z biegiem lat staje się dla niego coraz większym zagrożeniem, ponieważ im bardziej macki rozbudowy miasta sięgają w jego kierunku, tym głośniejsze stają się głosy oburzonych mieszkańców, którzy nie rozumieją, że jako nowo przybyli powinni dostosować się do panujących warunków, mianowicie – obecności lotniska. Tak jak chyba wszyscy piloci, jako nieśmiały głos w tłumie mam nadzieję, że Dajtki, tak jak i inne lotniska, nie padną ofiarą bezdennego głodu deweloperów. Dajtki robią wrażenie już z poziomu ziemi, ponieważ są nadzwyczaj… barwne. Biało-niebieskie hangary i budynki, żółto-czerwony śmigłowiec LPR-u (niestety od kilku lat nieobecny), żółte, czerwone, niebieskie i białe samoloty, w tym jeden lub kilka starych „Antków” robiących za wystawę statyczną pod hangarami (w ostatnich latach jeden, czerwony, lecz hi...