Przejdź do głównej zawartości

Posty

Nauka na błędach

Badanie wypadku lotniczego. Źródło: NTSB        Niedawno Polską wstrząsnęła wiadomość o wypadku samochodowym, który wydarzył się w Krakowie i w którym śmierć poniosło trzech młodych mężczyzn. W pamięć Polakom zapadł obraz zniszczonego, żółtego Renault Megane, który to model szybko stał się zresztą bohaterem wisielczych żartów internetowych. Nie ulega wątpliwości, że wypadek był konsekwencją, delikatnie mówiąc, brawury, jednak nawet nie to szokuje najbardziej, lecz fakt, że kilka tygodni później… doszło do niemal identycznego wypadku. To samo województwo, bardzo podobne okoliczności, śmierć trzech młodych mężczyzn i… żółte Renault Megane…       Doniesienie o drugim z tych zdarzeń wprawiło mnie w osłupienie. Nie mogłam uwierzyć, jak w tak krótkim czasie mogą wydarzyć się dwa bliźniacze wypadki? Pewnie bardziej zadziwił, lecz mniej zbulwersowałby mnie fakt, gdyby doszło do nich w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, na przykład przez zwierzę, ...

AirVenture Oshkosh – jak w tydzień obsłużyć 10 000 samolotów na jednym lotnisku

Źródło              Nie mogę dłużej obojętnie przechodzić obok zdjęć takich jak to wyżej, podsyłanych mi przez znajomych przy okazji pokazów lotniczych AirVenture w Oshkosh w USA. Przy tej okazji setki małych samolotów zlatują się i gromadzą w równiutkich rzędach, przywodząc na myśl parking sklepu IKEA w sobotnie popołudnie. Widok ten budzi słuszny zachwyt i zdumienie na całym świecie, nawet tam, gdzie prywatne lotnictwo jest wysoko rozwinięte. Postanowiłam w końcu zgłębić kulisy tego przedsięwzięcia.       Odwiedzających jest wielu, bo i pokazy są z wysokiej półki. Prezentują się tu zarówno grupy akrobacyjne, unikaty, tzw. oldtimer’y – samoloty po prostu bardzo stare lub ich repliki – ale również nowoczesne koncepcje, które dopiero podbiją rynek, jak np. pasażerskie drony.       Ale to nie pokazom poświęcę ten wpis. Raczej temu, co pokazuje zdjęcie tytułowe. To, co w Polsce dzieje się z ruchem samochod...

"Kłamswo smoleńskie. Cała prawda nie tylko o katastrofie" – Maciej Lasek, Grzegorz Rzeczkowski

     Po pozycję tę sięgnęłam, zachęcona rekomendacjami kolegów z Aeroklubu Warszawskiego, w którym zresztą latał i szkolił współautor, Maciej Lasek. Tematu katastrofy smoleńskiej staram się generalnie unikać, niezmiennie przerażona ciągnącym się za nią politycznym odorem, jednak zachęciła mnie czyjaś wzmianka o tym, że książka „Kłamstwo smoleńskie” nie jest poświęcona wyłącznie temu zagadnieniu, lecz również lotniczemu życiorysowi autora oraz zagadnieniu badania wypadków lotniczych.       Mimo faktycznego nacechowania politycznego w niektórych momentach, książka już od pierwszej strony niezwykle wciąga, zaciekawia tematem i przedstawia go w sposób zwięzły i zrozumiały również osobom niezwiązany z lotnictwem. Bardzo pozytywne wrażenie wywarł na mnie już wstęp, który często jest tak długi i zawoalowany, że ciężko się przez niego przebić, by dostać się do właściwej treści. W przypadku „Kłamstwa…”, wstęp stanowi w zasadzie streszczenie najważniejszych wnio...

Chmury, samoloty, perspektywa...

Mimo wylewnego wpisu, latanie nad chmurami daje uczucie niemożliwe do opisania. Najlepiej doświadczyć go samemu.       Co w lataniu jest najbardziej niezwykłego i uzależniającego? Moim zdaniem jest to możliwość doznania perspektyw, które są nieosiągalne z poziomu ziemi.       Najlepszym tego przykładem są chmury. Na fotografiach, obrazach czy dziecięcych rysunkach są nieodłączną częścią płaskiego, odległego tła, jakim jest niebo. Nie inaczej widzimy je własnymi oczami z ziemi – jako spójne, lecz pozornie płaskie, niebiesko-białe tło, stanowiące sufit świata. Podobne wrażenie odnosimy, lecąc samolotem na niewielkiej wysokości lub w bezchmurny dzień; choć samo latanie sprawia frajdę, jak zawsze, widok ziemi z tej perspektywy niewiele różni się od oglądania Google Maps czy gapienia się na pocztówkę. Nie daje ona poczucia przestrzenności i wysokości.       Dopiero w samolocie, w obecności chmur, na odpowiedniej wysokości (czasem ju...

Dlaczego pasja jest niezbędna do latania

  Fot. Aquafly     Lotnictwo jest jedną z tych dziedzin ludzkiej działalności, w której ciężko znaleźć kogoś, kto nie jest jej pasjonatem. Nietrudno się w lotnictwie zakochać, z niezliczonych powodów, które nieustająco opisuję w swoich tekstach, lecz które można streścić jedną obserwacją: ponieważ wywodzi się ono z odwiecznych ludzkich marzeń o wolności. Przyciąga wielu, w jeszcze więcej wzbudza zaskoczenie i zachwyt, a przynajmniej zaciekawienie; nawet idąc ulicą ciężko znaleźć osobę, która na dźwięk silników przelatującego nieopodal samolotu nie podniesie choć na chwilę głowy. A jednak piloci oraz inni ludzie zajmujący się lotnictwem, czy to zawodowo, czy hobbystycznie, od zawsze stanowią marny ułamek społeczeństwa. Dlaczego?      Lotnictwo wymaga głębokiej pasji, ponieważ trudno się w nie wdrożyć i się w nim utrzymać. Przez pasję rozumiem tu szczere zainteresowanie tematem, dobrowolne poświęcenie mu bardzo dużej części życia (zarówno czasu, jak...

Uduchowiona suma śrubek

            Pierwszy dzień lotny w sezonie. Wczesnym rankiem spaceruję wokół lotniska, gdy moją uwagę przyciąga cichy szum liny, który może oznaczać tylko jedno: zaczęli. Kątem oka widzę ruch i podnoszę głowę, obserwując pnący się ku niebu szybowiec, ciągnięty przez wyciągarkę. Śledzę go, gdy gwałtownym ruchem wyrównuje lot, krąży spokojnie przez kilka minut, nabierając wysokości, by nagle… dynamicznie się przekręcić i wejść w korkociąg.       Z zachwytem oglądam ten niespodziewany pokaz akrobacji, podczas którego jedna figura płynnie przechodzi w następną. Po pionowym piruecie w dół szybowiec sunie bokiem przez powietrze, znów nabierając wysokości, po czym zadziera dziób. Wytraca prędkość, ślizga się na ogon, obraca, mknie pod chmurą i wyrównuje lot. Jego długie, smukłe skrzydła tną powietrze z gracją, emanując wolnością – samymi będąc, w istocie, symbolem wolności. Obserwuję szybowiec i kontempluję, że jest niczym żywe stworzenie,...

Niski przelot Cessną nad Okęciem

Okęcie z perspektywy Cessny      Mam przyjemność podzielić się historią pewnego lotu, który nie dość, że sam w sobie był nieprawdopodobną atrakcją, to jeszcze stanowił przełom mojego lotniczego życia jako samodzielnego, licencjonowanego pilota.       Historię tę pragnę otworzyć cytatem jej bohatera, instruktora, który w dalszej perspektywie okazał się jedną z ważniejszych postaci mojego lotniczego rozwoju. „Oni [moi instruktorzy] bardzo cię skrzywdzili.” W życiu bowiem trafia się na nauczycieli skutecznych i neutralnych, nauczycieli szkodliwych i tych, którzy zmieniają nas na lepsze.       Podczas szkolenia do licencji samolotowej utknęłam pod przewodnictwem nauczyciela z kategorii skutecznych, lecz szkodliwych. Wymagający i surowy, był zarazem nieprzystępny, nerwowy i momentami chamski. Od samego początku wpajał mi perfekcjonizm i przesadnie dogłębne przygotowanie teoretyczne do czekających mnie lotów, co sobie cenię, lecz jednocze...